czwartek, 23 stycznia 2014

Do szkoły


Dzieci rysują drogę do szkoły. źródło: Sauter, 2011

Zarówno Sandra, jak i William mają po 7 lat. William do szkoły chodzi pieszo, podczas gdy Sandra dojeżdża samochodem z rodzicami. Pewnie William ma więcej szczęścia, bo mieszka blisko. Sandra pewnie mieszka dalej i nie ma specjalnego wyboru. Tak przynajmniej uważają jej rodzice.

Celem tego postu nie jest przekonywanie rodziców Sandry, by chodzili do szkoły razem z nią, zamiast jechać samochodem. Celem jest zwrócenie uwagi na zagadnienie.

Dla wielu rodziców poranki są szczególnie trudne. Im więcej mają dzieci, tym poranki trudniejsze, szczególnie zimą. Śniadanie, ubranie, wyjście, brak wolnego miejsca parkingowego pod szkołą, szybka wysiadka... i lekkie spóźnienie. Niestety szkolny dzwonek nie cechuje się zbytnią empatią, W takiej sytuacji liczy się czas. Szczególnie, jeśli potem trzeba SZYBKO dojechać do pracy. Dlatego też wielu rodziców nie rozważa innych rozwiązań niż dowożenie dzieci samochodem do szkoły. A co w tym złego? Ma to pewne, gorsze strony.

Po pierwsze dziecko nie poznaje przez to swojej okolicy - bo zazwyczaj na spacery też nie mamy dużo czasu. Po drugie dziecko nie uczy się zachowania w ruchu ulicznym - nie wie, kiedy jest bezpiecznie, kiedy mniej, na co uważać, gdzie przechodzić, czego stanowczo unikać. To jeden z aspektów socjalizacji - czy w polskich warunkach nie jest on kluczowy?

Trzeba to jasno powiedzieć - bezpieczeństwo wokół szkół w dużej mierze zależy od rodziców dowożących tam swoje dzieci. To oni powodują tłok około 8.00, to oni dają przykład tego, jak trzeba zachować się na drodze.

Okolice szkoły 5 minut przed rozpoczęciem lekcji i 5 minut po rozpoczęciu lekcji. źródło: FMG AMOR

W wielu krajach zwrócono uwagę na ten problem i wdrożono wiele projektów mających na celu poprawę bezpieczeństwa drogowego wokół szkół - wszystkie zakładały eliminację samochodów.

Bolzano opracowało loterię - co rano nauczyciel pyta, jak dziecko dostało się do szkoły. "Zrównoważony" środek transportu dostaje zieloną nalepkę, samochód lub motocykl dostają czerwoną - naklejki wiszą na tablicy a na koniec tygodnia, wśród zielonych losuje się nagrodę. Ale pomysłów na gry było znacznie więcej. Usti nad Łabą postawiło na edukację - nauka w terenie, z pomocą Policji drogowej znacząco zwiększyła liczbę dzieci podróżujących do szkoły pieszo i rowerem. Przykład Plovdiv pokazuje, że pomocnym może być też szkolny teatrzyk - rowery i hulajnogi mogą ocalić przedszkole:) Można zacząć od kilku dni - na próbę. Takie działania prowadzone są również w polskich miastach. Przykładowo w Krakowie edukację wśród uczniów i przedszkolaków prowadzi Stowarzyszenie Kraków Miastem Rowerów. Specjalny projekt STARS! realizuje również Urząd Miasta Krakowa.

Bo dzieci chcą biegać, chodzić, jeździć rowerem - to jest dla nich bardziej atrakcyjne niż jazda samochodem. Pokazują to wyniki badań realizowanych w Grazu przez FMG-AMOR:

W jaki sposób dzieci dojeżdżają do szkoły (lewy słupek) a w jaki sposób chciałyby to robić (prawy słupek; badanie realizowane w Grazu). źródło: FMG AMOR

Ale czy rodzice są na to gotowi? Czy sprzyjają im zarządzający ruchem w mieście? Czy chodniki i drogi rowerowe zachęcają do przesiadki (lub wysiadki)? Warto się nad tym zastanowić, bo czym skorupka za młodu nasiąknie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz